Biznes na Ukrainie w przededniu konfliktu. Ewakuacji jeszcze nie ma
Fot. Роман Наумов/Wikipedia/CC BY-SA 4.0

Biznes na Ukrainie w przededniu konfliktu. Ewakuacji jeszcze nie ma

W Moskwie pobrzękują szabelkami. Putin uważa, że Ukraina to jego domena wpływów. Czy jednak Rosja zdecyduje się na agresję? Nie wszyscy tak uważają. Cała sytuacja ma jednak wpływ na biznes ukraiński. Jak wielki to wpływ, mówią nasi rozmówcy. Informuje o tym Upmp.news powołując się na wnp.pl.

  • Zdaniem Andrzeja Drozda z Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej obecne zagrożenia nie powodują na razie ucieczki naszych biznesmenów z Ukrainy. – Ja swojej firmy pod Lwowem nie likwiduję – mówi WNP.PL jeden z polskich przedsiębiorców.
  • Jurij Panczenko, redaktor naczelny portalu eurointegration.com.ua zauważa z pewnym humorem, że reakcja Ukraińców na zagrożenie wojenne przypomina nieco zachowania Scarlett O Hary z „Przeminęło z Wiatrem” – „Jutro się tym zajmę”. Wedle niego nastroje panikarskie podnoszą co najwyżej przedstawiciele firm zagranicznych.
  • Oleg Bazar (redaktor naczelny portalu lb.ua) widzi natomiast branżę, która pierwsza chciałaby się z Ukrainy ewakuować. – Jak na razie najbardziej „panikują” firmy IT – mówi Bazar.

Andrzej Drozd, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej zauważa, że Polski biznes na Ukrainie jest w stanie wyczekiwania.

Andrzej Drozd, fot. archiwum prywatne

– Wiemy o tym z wielu rozmów, jakie prowadzimy z działającymi w biznesie na Ukrainie Polakami – mówi Drozd.

Zagrożenia jakie powstają w związku z obecną sytuacja międzynarodową nie powodują jednak, jak na razie ucieczki naszych biznesmenów z Ukrainy nie widać. Nie ma też zahamowania obrotów towarowych.

Symptomy przenosin

Już od jakiegoś czasu obserwujemy jednak powolne, ale narastające instalowanie się ukraińskiego biznesu w Polsce. Przenoszą się całe firmy bądź są u nas tworzone nowe ciała – takie swoiste filie przedsiębiorstw ukraińskich.

To jednak trzeba wiązać bardziej z chęcią działania na rynku europejskim. A z Polski czynić to zdecydowanie prościej. O tym jednak, że sytuacja międzynarodowa może nasilić tę tendencję świadczy zwiększona liczba zapytań do naszej izby o warunki przenoszenia biznesu do Polski.

Wołodymyr Omelczenko, analityk energetyczny z Centrum Razumkowa podkreśla, że Ukraińcy zachowują spokój. Wedle niego bardzo wiele zależy od tego, jakie stanowisko zajmą wobec planów ewentualnej agresji rosyjskiej Chiny.

Wołodymyr Omelczenko (fot. achiwum prywatne)

– Tam w Pekinie władze nie są zwolennikami działań Rosji. Czy jednak potrafią powstrzymać Putina? Mnie się wydaje, że tak – podkreśla Omelczenko.

Inny analityk z tego samego Centrum, Maksim Bielawski zaręcza, że biznes ukraiński w tej chwili jest przede wszystkim zaniepokojony brakami gazu. Powstają więc tymczasowe projekty importu tego surowca – z gazoportów w Świnoujściu i Kłajpedzie.

  • Biznesmeni na Ukrainie bardzo przejmują się tym, że Bruksela narzuca coraz ostrzejsze wymogi ekologiczne w produkcji nawozów czy stali, a to ważne elementy ukraińskiej gospodarki, jej eksportu – podkreśla Bielawski.
Maksim Bielawski, fot. Krzysztof Szczepanik

Na temat sytuacji zagrożenia wojną wypowiadają się także ukraińskie media. Portal forbes.ua poprosił  analityków z kijowskiej szkoły ekonomicznej o opracowanie analizy zagrożeń w gospodarce ukraińskiej w przypadku dalszego utrzymywania się napięcia czy też wręcz wojny.

Wersje prognoz

Wedle tegoż instytutu istnieją trzy kluczowe scenariusze kryzysu militarnego. Każdy z nich obejmuje ataki energetyczne, cybernetyczne i finansowe, kampanie dezinformacyjne i destabilizację społeczną w miastach. Scenariusze wojskowe można podzielić na trzy typy:

1. Ograniczony. Strefy konfliktu w obwodach donieckim i ługańskim

Towarzyszyć temu będą kampanie informacyjne na Ukrainie mające na celu destabilizację krajowej sytuacji politycznej, wprowadzenie niepewności w biznesie, pogorszenie klimatu inwestycyjnego, odstraszenie partnerów handlowych. Celem Rosji byłaby destabilizacja sytuacji na linii frontu w Donbasie,by można tych argumentów użyć w potencjalnych negocjacjach pokojowych.

 2. Zaawansowane. Strefa ryzyka geograficznego: Charków, wybrzeże Morza Czarnego, Odessa.

Ukraińskie porty czarnomorskie mogą być jednym z priorytetowych celów agresywnych działań Rosji. Scenariusz mógłby obejmować rosyjskie próby destabilizacji różnych regionów poza strefą konfliktu w Donbasie, ale ograniczać się do zastraszania lub lokalnych operacji bez głębokiej ingerencji na Ukrainę.

 3. Scenariusz na pełną skalę. Atak na całe terytorium Ukrainy.

 Może się to zdarzyć, jeśli scenariusz ekspansji ograniczonej nie przyniesie szybkich rezultatów

Wedle analityków, jeśli jednak międzynarodowe działania i naciski na Rosję okażą się skuteczne, a koszt potencjalnej inwazji militarnej dla Federacji Rosyjskiej przeważy nad potencjalnymi korzyściami, to Moskwa może się zdecydować na działania pozamilitarne. Byłby to szantaż energetyczny, cyberataki, agresja propagandowa. Takie działania miałyby utrzymać stałą presję i zdestabilizować rynki, sektor finansowy i spójność społeczną w całej Ukrainie.

Główne obszary ryzyka dla biznesu to energetyka, cyberbezpieczeństwo, finanse, łańcuchy dostaw oraz zasoby ludzkie.

 1. Zagrożenia energetyczne czyli energia jako broń

Może to prowadzić do znacznych wahań cen energii, jej niedoborów, przerw w dostawie prądu. Ukraińskie firmy byłyby wtedy zmuszone do zamykania zakładów lub przerzucania kosztów na konsumentów.

2. Zagrożenia cybernetyczne wobec infrastruktury państwowej i przeciw firmom

Takie ataki hakerskie szkodzą wielu firmom, od sektora finansowego i bankowego, właścicieli logistyki i serwerów, po całe branże i infrastrukturę krytyczną w sektorze energetycznym.

3. Ryzyka finansowe

Ryzyka finansowe to dewaluacja waluty, problemy z lokatami bankowymi czy częściowa utrata dostępu do finansowania zewnętrznego. Tutaj jednak analitycy przypominają, że fundament gospodarczy Ukrainy jest zdecydowanie silniejszy niż przed kryzysem z roku 2014. System bankowy został oczyszczony z nierentownych banków. Rezerwy banku centralnego przekraczają 30 miliardów dolarów, czyli 1,5 raza więcej niż w 2013 roku. Rachunek bieżący ma niewielki deficyt w stosunku do 9-procentowej luki PKB w 2013 roku.

4. Kryzys łańcuchów dostaw

W przypadku agresji połączonej z okupacją wielu terenów zakłóceniu mogłyby ulec całe łańcuchy dostaw. Doprowadzi to do niedoborów i może wpłynąć negatywnie na – zorientowane na eksport – przedsiębiorstwa działające w rolnictwie i przemyśle ciężkim.

5. Problemy zasobów ludzkich

W zależności od konkretnego scenariusza agresji, regionu i sektora biznesowego, zakłócenia w podaży siły roboczej będą nieuniknione ze względu na chaos logistyczny i potencjalną mobilizację wojskową. Najbardziej ucierpią sektory pracochłonne, zwłaszcza te, w których występuje znaczna liczba mężczyzn (rolnictwo, energetyka, metalurgia, usługi transportowe).

Zagranica pomoże? 

W związku z tymi zagrożeniami, wedle komentatora portalu epravda.com.ua, Witalija Wawriszczuka, Ukraina obecnie nie ma innego wyboru niż kontynuować i pogłębiać współpracę z międzynarodowymi organizacjami finansowymi.

Kraj najprawdopodobniej będzie potrzebować więcej kredytów od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, niż  to obecnie zaplanowano w budżecie. Plan budżetowy opiera się bowiem na założeniu, że prywatni inwestorzy będą skłonni pożyczać Ukrainie. A w sytuacji zagrożenia nie jest to oczywiste…

Pozytywem takiej sytuacji jest to, że międzynarodowe instytucje jeszcze wzmogą nacisk na konieczność reform w całej gospodarce. Ukraińska gospodarka i system finansowy mają dość siły, aby przejść przez ten trudny okres niepewności bez większych strat – uważa Wawryszczuk.

Wasilij Tofan z portalu biz.nv.ua zauważa natomiast, że koszt ryzyka pięcioletnich ukraińskich rządowych papierów wartościowych (CDS) dla ukraińskich obligacji rośnie. Jednocześnie ekspert zauważa, że Ukraina przeżywa obecnie trwający od kilku lat boom konsumpcyjny.

– Wyliczenia, nawet przy spowolnieniu konsumpcji w ostatnich miesiącach, pokazują rekordowe liczby. Wysokie ceny i popyt na główne pozycje eksportowe ukraińskiej gospodarki – metale, rudy, rolnictwo, IT – tylko napędzają ten trend – twierdzi Tofan.

Jurij Panczenko (fot. archiwum prywatne)

Jurij Panczenko, redaktor naczelny portalu eurointegration.com.ua, zauważa zaś z pewnym humorem, że reakcja Ukraińców na zagrożenie wojenne przypomina nieco zachowania Scarlett O Hary z „Przeminęło z Wiatrem” – „Jutro się tym zajmę”.

Bez paniki

Wedle niego nastroje panikarskie podnoszą co najwyżej przedstawiciele firm zagranicznych. Jak twierdzi Panczenko dyskonty z pewnego kraju europejskiego, obecnego na Ukrainie, zaczęły być oferowane potencjalnym miejscowym nabywcom.

Oleg Bazar (redaktor naczelny portalu lb.ua) widzi natomiast branżę, która pierwsza chciałaby się z Ukrainy ewakuować.

– Jak na razie najbardziej „panikują” firmy IT – mówi Bazar. Najczęściej zdalnie pracują one z kooperantami amerykańskimi. Zwinąć zatem taką firmę na Ukrainie jest bardzo prosto. Nawet nie zawsze ewakuacja serwerów jest konieczna. Wystarczy wyekspediować gdzieś specjalistów – programistów.

Kilka kompanii informatycznych już zaczęło kreślić plany ewakuacji z Kijowa. Na początek ten exodus odbywałby się do Lwowa. Potem ewentualnie dalej na zachód – do Polski czy jeszcze innego kraju.

Podobnie zaczynają się zachowywać firmy inżynieryjne powiązane ze zleceniodawcami europejskimi czy amerykańskimi. Tam też podstawowym kapitałem są ludzie. Dostali oni zalecenia dyskretnego wybierania gotówki z banków i trzymania jej w sejfach firmowych. Oczywiście w dolarach bądź euro – by w każdej chwili można było z całym majątkiem wyjechać – informuje Bazar.

Nie widać natomiast jakichś ruchów ze strony dużego biznesu wytwórczego. To chyba wynika z faktu, iż trudno przecież wyobrazić sobie ewakuację elektrowni czy tym bardziej kopalni.

Lekka panika daje się też zauważyć na rynku finansowym. Do 10 proc. urosła stawka procentowa za ukraińskie obligacje. Spada też kurs hrywny. Z 30 do mniej więcej 32 za euro. Przy czym ulice Kijowa „normalnie żyją”. Jedyne ograniczenia wynikają z pandemii. Nawet przed kantorami wymiany walut kolejek nie widać. Euro i dolary są tam w ciągłej sprzedaży – dzieli sie obserwacją nasz rozmówca .

– Równie spokojni są też  ukraińscy wojskowi – podkreśla. A mam z nimi codzienny kontakt – mówi Oleg Bazar.

Polak pod Lwowem 

Pragnący zachować anonimowość polski producent towarów masowych na Ukrainie ma swoją diagnozę sytuacji…

– To będzie (jeśli do niej dojdzie) pierwsza wojna wywołana filmami na Youtube – mówi.

Na tej platformie jest bowiem mnóstwo filmów, gdzie zwykli Rosjanie coraz częściej chwalą się jak to emigrują wcale nie do USA czy Niemiec, ale do Polski. Porównują standardy i państwo Putina nie wygląda w tych porównaniach pozytywnie…

Wszelkie też dane ekonomiczne przeczą rosyjskiej propagandzie o upadku gospodarki ukraińskiej – akcentuje polski biznesmen. Wygląda ona obecnie nawet lepiej niż rosyjska.

Pokazują to też w swoich filmach „youtuberzy” z Rosji. A Rosjanie to oglądają. Bo przecie internet jeszcze mają.

– Putin musi się zatem spieszyć. Bo jak tego nie uczyni, to jego rodacy zapytają go gromko, dlaczego w Rosji jest tak źle, choć miało być tak dobrze… Chyba, że Ameryka go w tym szale powstrzyma. Oby! Ja w każdym razie swojej firmy pod Lwowem nie likwiduję – kończy Polak.

Krzysztof Szczepanik