Problem nie w Romanie: bloger wyjaśnił, dlaczego polska „Lechia” zrezygnowała z ukraińskiego obrońcy
Polski klub piłkarski „Lechia” Gdańsk nie wywiązał się ze zobowiązań finansowych dotyczących transferu ukraińskiego obrońcy, zawodnika lwowskiego „Ruchu” Witalija Romana, jednak zamiast przyznać się do własnej winy, obwinia piłkarza o brak odpowiedniej kondycji fizycznej.
O tym na blogu w portalu Salon.24 pisze ukraiński bloger Wołodymyr Cybulko.
Przypomniał on, że Roman od nowego sezonu miał grać w polskiej „Lechii”: transfer został uzgodniony, gdański klub miał wypłacić dwa transze po 350 tysięcy euro, ale już pierwsza płatność została opóźniona.
„Jeśli nazywać rzeczy po imieniu, polski klub po prostu oszukał ukraińskich partnerów. A kiedy we Lwowie zrozumiano, że partner nie zamierza dotrzymywać warunków, umowę faktycznie cofnięto i Roman wrócił do zgłoszenia «Ruchu»” – pisze Cybulko.
Przy tym zaznacza, że polski klub zachował się wyjątkowo nieuczciwie: zamiast przyznać się do własnych problemów finansowych, obwinił Romana o to, że „nie spełnił oczekiwań”, „nie odpowiada poziomowi”, „nie ma wystarczającej kondycji fizycznej” itd.
Zdaniem Wołodymyra Cybulki w tej sytuacji wina leży właśnie po stronie „Lechii”, ponieważ klub już nie po raz pierwszy wykazuje się finansową nierzetelnością, za co był sankcjonowany przez Polski Związek Piłki Nożnej.
Bloger przypomniał, że jesienią 2024 roku piłkarze „Lechii” przez trzy miesiące nie otrzymywali pensji.
„Byli zawodnicy wspominali, że w poprzednich latach klub zadłużał się nawet na pięć miesięcy. Sytuacja była tak systemowa, że boleśnie odbijała się na atmosferze: piłkarze bardziej myśleli o obietnicach zarządu niż o grze na boisku. A nawet urządzali protesty, odmawiając wyjścia na murawę na czas, domagając się wypłaty zaległości” – pisze bloger.
Podkreślił on, że niewywiązanie się ze zobowiązań gdańskiego klubu doprowadziło do sankcji. W grudniu 2024 roku Polski Związek Piłki Nożnej zawiesił licencję klubu w Ekstraklasie. Wcześniej, latem, „Lechia” otrzymała już zakaz transferowy z powodu długu wobec słowackiego „Ružomberoku”.
„Na tle tych problemów w szatni doszło do prawdziwego wybuchu: pod koniec grudnia aż 19 piłkarzy złożyło oficjalne żądania spłaty długów, grożąc jednostronnym rozwiązaniem kontraktów. Polskie media wręcz mówiły, że to może być «ostatni gwóźdź do trumny» gdańskiego klubu” – zaznacza Cybulko.
Według niego problemów finansowych nie przyznaje także trener polskiego klubu – John Carver.
„Zamiast uczciwie nazwać rzeczy po imieniu i wesprzeć własnych piłkarzy, on za każdym razem zrzuca winę na kogoś innego. To problemy ze składem, to dyskwalifikacje, to kontuzje, to słaba forma niektórych zawodników. Wygodnie jest unikać głównego — finansowej klęski, która sparaliżowała klub. W praktyce trener stał się częścią tego systemu przemilczeń. Historia z Witalijem Romanem tylko dowiodła: «Lechia» gotowa jest przykrywać swoje niewypłacalności bajkami o «słabych zawodnikach», a Carver — po cichu to tolerować” – uważa Wołodymyr Cybulko.
Jego zdaniem skandal z transferem Witalija Romana stał się jedynie wierzchołkiem góry lodowej, który pokazuje systemowe problemy w polskim klubie, podważa reputację „Lechii” i stawia pod znakiem zapytania przyszłość drużyny w Ekstraklasie.
„Więc kiedy kolejny raz usłyszycie, że piłkarz «nie spełnił oczekiwań», pamiętajcie: za tymi słowami często kryje się zupełnie inna historia. W przypadku Witalija Romana winny jest nie ukraiński zawodnik, lecz klub, który po raz kolejny pokazał swoją finansową niewiarygodność” – podsumował bloger.