Represje wobec wołyńskich Polaków: Dalsze ich losy nie są znane

Represje wobec wołyńskich Polaków: Dalsze ich losy nie są znane

Sprawa karna, jeżeli w chwili jej zakończenia oskarżony jeszcze żył, najczęściej nie zawiera informacji o jego dalszych losach. Jednakże wyrok pozbawienia wolności nie powinien stać się wyrokiem zapomnienia. Informuje o tym Upmp.news powołując się na Monitor Wołyński.

«Dalsze losy nie są nam znane» – takim sformułowaniem często kończymy eseje o represjonowanych Polakach z Wołynia. Kończą się nim także poniższe historie. Redakcja «Monitora Wołyńskiego» ma jednak nadzieję, że publikacje te pomogą wyjaśnić losy bohaterów naszych publikacji, a ich bliscy poznają dzieje swoich przodków.

Takie przykłady mamy już w rubryce «Ocaleni od zapomnienia». Przez lata jej istnienia wnuk Jana Jaźwińskiego, Jan Zejma z Wielkiej Brytanii, uzupełnił eseje o swoim dziadku i jego bracie Kazimierzu Jazwińskim z Równego. Cennymi wspomnieniami podzielił się Zygmunt Wirpsza z Warszawy, syn Olgierda Wirpszy. Danuta Wielgosz z Przemyśla przesłała notatki swojego dziadka Władysława, brata Tadeusza Lechowicza, które opublikowaliśmy na łamach gazety. Andrzej Korus, wnuk policjanta z Równego, Stanisława Pacholczyka, uzupełnił artykuł na jego temat dokumentami i zdjęciami. Fotografiami i dokumentami podzielił się także Wiesław Sztandera, wnuk siostry Antoniego Maciejewskiego, który zginął pod Ankoną we Włoszech.

A oto osiągnięcia roku 2023: znaleźliśmy Witolda Wargockiego, wnuka policjanta Jana Bulika, a badacz historii straży pożarnych Florian Pelczar z Rzeszowa przesłał notkę biograficzną o kolejnym bohaterze rubryki, Macieju Żołnierczyku. We wrześniu dzięki Zofii Chilvers z Wielkiej Brytanii kontynuowaliśmy historię jej dziadka, Edwarda Chlebika, nauczyciela z Niwecka w powiecie sarneńskim.

Będziemy wdzięczni, jeżeli odezwą się krewni bohaterów naszych publikacji lub ci Czytelnicy, którzy posiadają o nich dodatkowe informacje.

Biedny chłop Wacław Krajewski (w aktach sprawy karnej jego imię i nazwisko zostały zapisane po rosyjsku jako Вацлав Краевский), urodzony w 1899 r. we wsi Pawłowicze na Wołyniu, został oskarżony przez funkcjonariuszy NKWD o to, że «był konfidentem polskiej policji i wydawał jej osoby o poglądach rewolucyjnych».

Podczas przeszukania, przeprowadzonego 12 kwietnia 1940 r., oficer operacyjny Oziutyckiego Rejonowego Oddziału NKWD Ślesarenko i dowódca wydziału policji Oziutyckiego Rejonowego Oddziału NKWD Szeremietiew sporządzili protokół. Dokument ten różni się od innych w tej sprawie. Przede wszystkim jest napisany mieszanką rosyjskiego z ukraińskim. Po drugie, zamiast urzędowego papieru użyto karty wyrwanej z jakiejś polskiej księgi sklepowej, na której widnieją napisy typu «Ocet winny, litr. zł.», «Proszki do prania, kg, zł.» itp. W aktach znajduje się także zaświadczenie rady wsi Pawłowicze, pisane na ogół niemal po ukraińsku, jedynie literami rosyjskimi.

Protokół ze sprawy Wacława Krajewskiego

Podczas przeszukania nie znaleziono nic kompromitującego, co zostało potwierdzone: «Podczas przeszukania nic nie znaleziono».

Zarówno język dokumentów, świadczący o poziomie wykształcenia nowych władz, jak i użycie polskich formularzy, wyraźnie ilustrują realia pierwszej okupacji sowieckiej.

W protokole przesłuchania świadka Tymofija Lalki, mieszkańca Pawłowicz, zapisano, że po odbyciu służby wojskowej Krajewski zapisał się do «polskich ochotników Krakuzów»: «W czasie jego pobytu w partii Krakuzy prawie co tydzień chodził z nimi na zajęcia w kolonii Adamówka. Czego tam się uczyli, jak prowadzili szkolenie, tego mi nie wiadomo». Przesłuchiwany oświadczył jednak, że nie wie nic o tym, czy Krajewski jest konfidentem policji i że nie słyszał też od niego żadnych wypowiedzi antyradzieckich.

Inny mieszkaniec Pawłowicz, Petro Berezowski, który wraz z Krajewskim przez dwa lata służył w 3 Pułku Piechoty Legionów, oskarżył go o podsłuchiwanie w czasie służby rozmów żołnierzy między sobą i współpracy z policją od 1924 r. Jednym z zarzutów było to, że Krajewski w mundurze policyjnym rzekomo aresztował członków komunistycznego podziemia w pobliskich Łokaczach.

Wacław Krajewski nie przyznawał się do winy, także podczas konfrontacji, co zostało odnotowane w protokołach. Nie przeszkodziło to jednak Fiedkinowi, prokuratorowi wydziału do spraw specjalnych w obwodzie wołyńskim, napisać w podsumowaniu: «wina została dostatecznie udowodniona […] przyznał się do popełnienia przestępstwa».

Krajewskiemu postawiono zarzut, że «15 kwietnia 1934 r. został zwerbowany do polskiej policji i brał udział w działalności zdradzieckiej».

Sprawę przekazano do Kolegium Specjalnego NKWD (ros. ОСО НКВД) ZSRR. Zgodnie z protokołem nr 47 z 7 maja 1941 r. postanowiono: «Wacław Krajewski, jako element społecznie niebezpieczny, ma zostać umieszczony w poprawczym obozie pracy na okres pięciu lat, licząc od 12 kwietnia 1940 r.». Jego dalsze losy nie są nam znane.

Ten sam oficer operacyjny Oziutyckiego Rejonowego Oddziału NKWD Ślesarenko 13 maja 1940 r. przesłuchiwał Andrzeja Kosteckiego (w aktach sprawy karnej jego imię i nazwisko zostały zapisane po rosyjsku jako Андрей Костецкий), kowala z Oziutycz, urodzonego w 1883 r. we wsi «Swerany rejonu kupeczowskiego». Zakładamy, że chodzi o wsi Zgorany (obecnie w rejonie kowelskim).

Jego sprawa jest podobna do sprawy Krajewskiego: także tu są oskarżenia o współpracę z policją, przesłuchania sąsiadów i konfrontacje ze świadkami. Jeden z mieszkańców wsi zeznał: «Andrzej Kostecki jest patriotą Polski, w polskim duchu patriotycznym wychowuje swoje dzieci. Pod jego wpływem jego własny syn Tadzik i adoptowany syn Staszek działają w organizacji «Szczelcy» (zniekształcone polskie słowo «strzelcy», chodzi o Związek Strzelecki, – aut.), gdzie odbywają szkolenia wojskowe na wypadek powstania zbrojnego w obronie państwa polskiego».

Andrzej Kostecki również nie przyznał się do winy, choć rzeczywiście jego nazwisko znalazło się na liście konfidentów policji w Oziutyczach. Śledczy nie natrafili na żadne konkretne ślady praktycznej działalności oskarżonego.

Śledztwo zakończono 21 grudnia 1940 r., a sprawę przekazano do Kolegium Specjalnego NKWD ZSRR. Zgodnie z protokołem nr 47 z 7 maja 1941 r. Kostecki został skazany na 8 lat poprawczych obozów pracy.

Dokument ze sprawy Andrzeja Kosteckiego

W aktach sprawy znajduje się zaświadczenie, że 31 sierpnia 1941 r. Kostecki został objęty amnestią na podstawie dekretu Prezydium Rady Najwyższej ZSRR jako obywatel polski. Jego dalsze losy nie są nam znane.

W chwili aresztowania Michał Piecak (w aktach sprawy karnej jego imię i nazwisko zostały zapisane po rosyjsku jako Михаил Пецак) pracował jako drwal w leśnictwie w Kiwercach i mieszkał w Łucku przy ul. Legionów 7/1 (aktualnie ulica Wołonterska). Urodził się w 1897 r. we wsi Tarkawica (obecnie województwo lubelskie).

Z akt sprawy wynika, że ​​po odbyciu służby wojskowej (1918–1921) Piecak przez pewien czas pracował w Równem, a w 1922 r. wstąpił tam do policji. Jako zwykły posterunkowy służył w różnych miejscowościach na Wołyniu, przez ostatnie dwa lata w Łucku, gdzie pozostał po napaści Armii Czerwonej 17 września 1939 r. Michał Piecak został aresztowany 17 kwietnia 1940 r.

Piecak wykonywał zwykłą pracę policjanta: stał na posterunkach, kierował ruchem drogowym, konwojował więźniów. Był kilkakrotnie przesłuchiwany. Śledczych szczególnie interesowali informatorzy i konfidenci, policjant jednak oświadczył, że nie może znać ich nazwisk, gdyż nie pozwalają mu na to jego stopień i charakter służby. Zeznania na temat kolegów z pracy też nie usatysfakcjonowały funkcjonariuszy NKWD. Być może Michał Piecak umyślnie wspominał nazwiska policjantów, których w tej chwili nie było w Łucku.

Strony z dowodu osobistego Michała Piecaka

Dlatego śledztwo nie trwało zbyt długo. We wniosku oskarżycielskim z 10 września 1940 r. czytamy: «Jest oskarżony o to, że służył w byłej policji polskiej przez 17 lat, od 1922 do 1939 r., i bronił interesów rządu burżuazyjnego, czyli o zbrodnię przewidzianą w art. 54–13 Kodeksu Karnego Ukraińskiej SRR. Przyznał się do winy».

Sprawa została przekazana do Kolegium Specjalnego NKWD ZSRR. Zgodnie z protokołem nr 49 z 17 maja 1941 r. Michał Piecak został skazany na 8 lat łagrów, licząc od 17 kwietnia 1940 r. Jego dalsze losy nie są nam znane.

***

Ze sprawami karnymi obywateli Ukraińskiej SRR represjonowanych przez władze sowieckie można zapoznać się na stronie Archiwum Państwowego Obwodu Wołyńskiego.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Anatol Olich