Kto na nowego? Możliwi kandydaci opozycji na stanowisko Prezydenta Polski
Ponad pięć lat temu 11 listopada 2014 roku na uroczystościach Dnia Niepodległości Polski, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński ogłosił nazwisko osoby, która miała być kandydatem PiS w wyborach prezydenckich 2015. Został nim mało znany europoseł, były sekretarz państwowy w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, 42-letni Andrzej Duda.
Wtedy ta wiadomość była postrzegana jako uznanie prezesa PiS niemożności wygrać wybory, a przedstawiciele władzy i zbliżone do nich nie żałowali aroganckich wypowiedzi dotyczących młodego kandydata. „Strach (Jarosława Kaczyńskiego, — A. Sz.) przed porażką stał się przyczyną poszukiwania kandydata na wymianę”, — komentował wysunięcie Andrzeja Dudy Bronisław Komorowski. Leszek Balcerowicz komentując inicjatywę „500+”, która była częścią programu wyborczego Dudy, powiedział, że „Duda nie podaje żadnych konkretów”. Nie można go traktować poważnie”. Ale najdalej posunął się redaktor naczelny Gazety Wyborczej Adam Michnik, który oświadczył, że aby Komorowski przegrał, musiałoby wydarzyć się coś nie do pomyślenia: „Komorowski musiałby po pijanemu przejechać niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, żeby nie wygrać”.
Jednak życie pokazuje, że wybór Dudy jako kandydata na prezydenta był najbardziej właściwym krokiem. Nierozpoznawalność kandydata poszła na korzyść – wyborca go nie utożsamiał ze starą klasą polityczną. Młodość w połączeniu z charyzmą sprawiły, że Duda był bardziej atrakcyjny w wystąpieniach publicznych, niż wyglądający zmęczony Komorowski. Do tego plus poprawnie zbudowana kampania wyborcza — to wszystko umożliwiło odniesienie sukcesu przez Dudę w wyborach prezydenckich. Jeszcze po przejściu pół roku, na fali sukcesu, PiS uzyskuje bezprecedensową jednoosobową większość w wyborach parlamentarnych, co dało partii pełnię władzy na pięć lat. A Jarosław Kaczyński wykonał swoje dawne pragnienie – stał się liderem partii rządzącej.
Kolejne zwycięstwo PiS na wyborach parlamentarnych w październiku sprawia, że wybory prezydenckie 2020 roku są szczególnie ważne dla polskiej opozycji. To będzie ostatnia w najbliższych latach szansa na nie pozwolenie konserwatystom utrzymać pełnię władzy. Pozycje Andrzeja Dudy są bardzo silne – zgodnie z sondażem społecznym, w tej chwili obecny prezydent w drugiej turze wygrywa u wszystkich potencjalnych przeciwników. Jak pokazało doświadczenie w wyborach sprzed pięciu lat, ankiety też jednak mogą się mylić, a tak wiele będzie zależeć od powodzenia kampanii wyborczej.
Jeszcze rok temu jedyną i bezsporną alternatywą od opozycji był Donald Tusk. Jego kadencja na stanowisku Przewodniczącego Rady Europejskiej kończy się 1 grudnia 2019 roku – za pół roku do wyborów prezydenckich. 5 listopada Tusk jednak ogłosił, że nie będzie uczestniczyć w wyborach prezydenckich, ponieważ „potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążana bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem obciążony od czasów, kiedy byłem premierem”. Jeszcze wcześniej pojawiła się informacja, że Platforma Obywatelska przedstawiła Tuska na stanowisko szefa Europejskiej Partii Ludowej. Możliwe, póki Tusk będzie bardziej przydatny polskim opozycjonistom na poziomie europejskim.
Po rezygnacji Tuska w polskiej przestrzeni środków masowego przekazu coraz częściej zaczęło występować nazwisko Radosława Sikorskiego jako potencjalnego kandydata na prezydenta. Plotki podgrzewał sam były szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych propagując w swoim profilu na Twitterze ankiety, w których jest on najlepszą kandydaturą od opozycji.19 listopada Sikorski jednak ogłosił, że nie będzie uczestniczyć w wyborach prezydenckich w przyszłym roku, choć nie wyklucza takiej możliwości w przyszłości.
Kto może konkurować z urzędującym prezydentem w wiosennych wyborach? Choć wiele mówiono o konieczności wystawienia jednej kandydatury od całej polskiej opozycji już w pierwszej turze, jak się wydaje, taki scenariusz nie jest rzeczywisty. O tym powiedział lider Obywatelskiej Koalicji Grzegorz Schetyna, a także poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Marek Sawicki.
Władysław Kosiniak-Kamysz (Polskie Stronnictwo Ludowe)
Już kilku przedstawicieli Polskiego Stronnictwa Ludowego stwierdzili, że jedynym możliwym kandydatem od tej siły politycznej jest lider partii, 38-letni Władysław Kosiniak-Kamysz. Młody polityk został wybrany na przewodniczącego partii cztery lata temu i przy nim Polskie Stronnictwo Ludowe poprawiło swój wynik, uzyskało na wyborach parlamentarnych w październiku 3,4% więcej głosów, niż w 2015 roku. Wyborczego potencjału Kosiniak-Kamysz i Polskiego Stronnictwa Ludowego raczej jednak nie wystarczy na realną walkę o drugą turę. Udział w wyborach w takich przypadkach jest bardziej ważny jako plac do prezentacji swoich pomysłów. Dlatego, najprawdopodobniej, że Kosiniak-Kamysz zdobędzie swoje 8-10% głosów, a w drugiej turze poprze kandydata, kto by się im nie stał.
Robert Biedroń (Sojusz Lewicy Demokratycznej)
Robert Biedroń wirowo wpadł w wielką polską politykę w lutym tego roku, po czterech latach pracy na stanowisku prezydenta miasta Słupsk. Prezentacja jego partii Wiosna stała się bodaj czy nie najważniejszym wydarzeniem zimy w środkach masowego przekazu, a ekstrawaganckie propozycje typu rezygnacji z węgla za 15 lat lub pełne pokrycie terytorium Polski bezpłatnym bezprzewodowym dostępem do Internetu jeszcze długo były dyskutowane w społeczeństwie polskim. Zimą socjologowie odważnie dawali Wiośnie 10% poparcia i wydawało się, że to właśnie ta partia może stać się kolejną trzecią siłą, która będzie w stanie rzucić wyzwanie duopolu PiS i Koalicji Obywatelskiej. Dość skromny wynik „Wiosny” w wyborach do Parlamentu Europejskiego wiosną bieżącego roku (6% vs. 38% u Koalicji Obywatelskiej i 45% u PiS), umiarkował ambicje Biedronia. Na wybory parlamentarne „Wiosna” już szła w ramach Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Wraz lewi zdobyli ponad 12,5% głosów i triumfalnie wrócili do Sejmu, teraz mają wybrać wspólnego kandydata na wybory prezydenckie. Biedroń na pewno jest jednym z faworytów, ponieważ jest on najbardziej rozpoznawalny i omawiany polityk z całego Sojuszu Lewicy, a o jego ambicjach prezydenckich rozmawiano jeszcze długo przed jesienią. Jeśli nawet Biedroń jednak przebije się do drugiej tury – czy wybierze prezydentem konserwatywna Polska nie tylko działacza LGBT, a jawnego geja? W tej chwili udział kandydata lewicy (czy to Biedroń czy inny kandydat) wygląda, jak w przypadku Polskiego Stronnictwa Ludowego, bardziej jako prezentacją własnych pomysłów, niż prawdziwa walka o prezydenturę.
Rafał Trzaskowski (Koalicja Obywatelska)
Nazwisko Rafała Trzaskowskiego jako potencjalnego kandydata od opozycji poczęło pojawiać się w polskich środkach masowego przekazu na początku tego roku. Rówieśnik Andrzeja Dudy, były minister administracji i cyfryzacji, syn pianisty, prezydent Warszawy – czy nie jest dobrym kandydatem na prezydenta Polski? Właśnie rok na stanowisku prezydenta Warszawy może stać się jednak główną wadą Trzaskowskiego. Awarię kolektora w sierpniu i zanieczyszczenie wód Wisły opozycyjni politycy zdążyli przyrównać prawie do Czarnobylu, a na prezydenta Warszawy spadła lawina krytyki ze wszystkich stron. Analizując rocznicę wyboru Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy (został wybrany 24 października, a objął stanowisko 22 listopada 2018 r.), prorządowe środki masowego przekazu ironicznie piszą, że jedynym jego osiągnięciem był jego patronat Parady Równości-2019 w Warszawie.
Sam Trzaskowski nigdy głośno o swoich prezydenckich ambicjach nie mówił, podkreślając, że teraz jest w pełni skoncentrowany na pracy w Warszawie.
Małgorzata Kidawa-Błońska (Koalicja Obywatelska)
Małgorzata Kidawa-Błońska weszła do wielkiej polskiej polityki na początku września tego roku, kiedy Koalicja Obywatelska zaprezentowała ją w jakości swojego kandydata na premiera. 62-letnia Kidawa-Błońska łączy w sobie kilka ważnych cech dla kandydatów na najwyższe stanowiska państwowe. Jest doświadczonym politykiem – po raz pierwszy została wybrana do Sejmu z Platformy Obywatelskiej jeszcze w 2005 roku. Przy tym, Kidawa-Błońska prawie nie zajmowała stanowisk kierowniczych. Najwyższym stanowiskiem Kidawy-Błońskiej było stanowisko marszałka Sejmu w ciągu pięciu miesięcy w 2015 roku. Po tym pracowała wice-marszałkiem Sejmu. Ponadto, Kidawa-Błońska pracowała jako sekretarz prasowy rządów Donalda Tuska (w 2014 roku) i Ewy Kopacz (w 2015 roku). Po wyborach parlamentarnych Kidawa-Błońska posiada dobrą rozpoznawalność w społeczeństwie polskim – w swoim okręgu ona zdobyła największą liczbę głosów wśród kandydatów Koalicji Obywatelskiej w całej Polsce. Po tym wszystkim Kidawa-Błońska w odróżnieniu od Tuska i Sikorskiego, którzy zrezygnowali, nie kojarzy się ze starą polityczną klasą, a jest postrzegana jako polityk nowej formacji. Jeszcze jednym czynnikiem, który może grać w plus Kidawie-Błońskiej jest to, że jeszcze nigdy w historii Polski kobieta nie tylko nie została prezydentem kraju, ale nawet nie dostawała się do drugiej tury wyborów prezydenckich. Zdecydowanie na tym też będzie można zagrać i zdobyć dodatkowe kilka procent głosów. W tej chwili, według badań, to właśnie Małgorzata Kidawa-Błońska jest najbardziej realnym kandydatem opozycji w wyborach prezydenta Polski-2020.