W dniach 12 – 15.08 miałem okazję uczestniczyć wraz z Templariuszami i przedstawicielami najstarszych polskich rodów w trzy setnej rocznicy koronacji obrazu Marki Boskiej Kedeńskiej
W dniach 12 – 15.08 miałem okazję uczestniczyć wraz z Templariuszami i przedstawicielami najstarszych polskich rodów w trzy setnej rocznicy koronacji obrazu Marki Boskiej Kedeńskiej. Historia obrazu jest niebywała, a w rocznicy obchodzimy i trochę kradzież obrazu z Watykanu.
Mikołaj Sapieha cierpiący na melancholię szukał ratunku u lekarzy i znachorów. Niestety leczenie nie przyniosło efektu, a choroba coraz bardziej trawiła magnata, który czuł się coraz gorzej. W końcu jeden z doradców podpowiedział mu, by udał się na kurację do Padwy. Arystokrata nie widząc innego ratunku, kazał przygotować sługom wszystko, co niezbędne do podróży. Jeszcze tego samego roku wyruszył z licznym orszakiem do Włoch, powiadomiwszy wcześniej papieża Urbana VIII o swoim przybyciu. Papież znając zasługi i poważanie, jakim cieszą się Sapiehowie, spotkał się z Mikołajem i odprawił mszę święta w intencji jego zdrowia. Eucharystia odbyła się w kaplicy, w której znajdował się wizerunek Matki Boskiej Gregoriańskiej. Jak mówią źródła obraz namalowany został przez św. Augustyna opata benedyktynów. Z kolei on wzorował się na dziele wykonanym przez św. Łukasza Ewangelistę.
Sapiecha po modlitwie poczuł się znacznie lepiej i przypisał to modłom wznoszonym przed obrazem znajdującym się w watykańskich pomieszczeniach. W związku z tym zwrócił się do papieża, by ten za sowitą sumę odsprzedał mu malunek. Niestety, uzyskał odmowną odpowiedź i jedynie propozycję, że na specjalne zlecenie powstanie kopia wizerunku, która zostanie podarowana Sapiesze. To nie zadowoliło szlachcica, który po długich namysłach uznał, że przekupi strażników. To mu się udało i pod ukryciem nocy obraz został przeniesiony do zajmowanej przez Sapiehę siedziby. Wówczas nie zwlekając, ze względu na obawę przed pogonią, zebrał swych najlepszych wojów i ruszył do Polski. Jeszcze zanim wyjechał z Włoch, papież dowiedział się o kradzieży. Wzburzony zdradą strażnika i ogołoceniem watykańskich zbiorów rozkazał odnaleźć zdrajcę i spalić go na stosie. Sapiecha jednak dociera do Polski i umieszcza obraz w swoich dobrach w Kodniu.