Fake news: Polska jest wciągana w wojnę, która toczy się za wschodnią granicą
Niedawno polskojęzyczny prorosyjski portal „Mysl Polska„, które zostało wielokrotnie zauważono w szerzeniu rosyjskiej propagandy i dezinformacji, opublikował artykuł pt: „Kiedy wojna?” autorstwa Eugeniusza Zinewicza.
Autor rozpoczyna swój artykuł od historii swojej rodziny w czasie II wojny światowej i płynnie przechodzi do wojny w Ukrainie, a następnie jego teksty stają się coraz bardziej podobne do narracji rosyjskiej propagandy. I tak autor pisze, że jest to wojna zastępcza prowadzona na terytorium kraju przez strony trzecie przy użyciu lokalnych sił; że niepowodzenia na froncie są spowodowane fatalnym stanem technicznym zachodniej broni, która jest przestarzała, zawodna, nieskuteczna i nie nadaje się do zwycięskiej bitwy w prawdziwej walce z nowoczesnymi rosyjskimi siłami zbrojnymi; że wymuszona taktyka na polu walki, wymyślona przez zachodnich strategów NATO dla Ukraińców, powoduje poważne straty w ludziach; że Ukraina stoi w obliczu całkowitej klęski, a Polska jest wciągana w wojnę, która toczy się za wschodnią granicą Polski, „biorąc pod uwagę śmiałe plany rządu warszawskiego dotyczące zbrojeń”.
„Na podstawie ogłoszonej listy zakupów tej broni i jej ilości odnoszę wrażenie, że przygotowujemy się do wojny. Stąd moje pytanie, kiedy wojna?” – wyciąga dziwne wnioski autor.
Zrzut ekranu ze strony Mysl Polska
Ten fejk – to klasyka rosyjskiej propagandy, która ma jasny cel: przestraszyć wszystkich wspierających Ukrainę fikcyjną liczbą ofiar i nieskutecznością kontrofensywy, przekonać ich do zmniejszenia poparcia i zmusić do ustępstw. Z reguły takie kroki zaczynają się, gdy Rosja przegrywa. Tak było wiosną 2022 r., kiedy ukraińskie siły zbrojne wyparły najeźdźców z północnej i północno-zachodniej Ukrainy. Tak było jesienią 2022 r., kiedy Rosjanie zostali wyparci z obwodu charkowskiego, miasta Chersoń i części obwodu chersońskiego. Tak więc teraz, z pomocą medialnej histerii za pośrednictwem różnych blogerów, Rosja stara się utrzymać przynajmniej część okupowanych terytoriów w Ukrainie za wszelką cenę.
Wróćmy do zakupów broni przez Polskę. W zasadzie wniosek jest oczywisty: duże zakupy broni były wynikiem pełnoskalowej agresji Rosji w Ukrainie, która znacznie pogorszyła sytuację bezpieczeństwa w Europie, oraz wymuszonego sąsiedztwa Polski z Rosją i Białorusią. Rosyjscy propagandyści i urzędnicy wielokrotnie grozili Polsce. W szczególności na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa w lipcu 2023 r. rosyjski dyktator Władimir Putin otwarcie zagroził Polsce, mówiąc, że „zachodnie terytoria dzisiejszej Polski są prezentem od Stalina. Czy nasi przyjaciele w Warszawie o tym zapomnieli? Przypomnimy im o tym”.
„Jeśli Rosja kiedykolwiek zdecyduje się zaatakować Polskę, Kreml powinien wiedzieć, że 40 milionów Polaków w Polsce jest gotowych stanąć pod bronią, aby bronić swojej ojczyzny” – odpowiedział na groźby Kremla premier Mateusz Morawiecki.
Jeszcze w kwietniu 2022 r. sekretarz obrony USA Lloyd Austin i polski minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ogłosili wspólny cel, jakim jest uczynienie polskiej armii jedną z najlepszych w Europie do walki z agresorem. „Bardzo poważnie traktujemy nasze zobowiązanie do wzmocnienia naszych zdolności obronnych, czego najlepszym dowodem jest znaczący wzrost wydatków na obronność, ściślejsza współpraca ze Stanami Zjednoczonymi i efektywne zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce” – powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Według niego Polska planuje wydać 4% PKB na obronność w 2023 roku. W kontekście wojny Rosji w Ukrainie będzie to prawdopodobnie „najwyższy odsetek środków przeznaczonych na armię wśród wszystkich krajów NATO”, powiedział Morawiecki.
Premier Polski skomentował zakupy broni w następujący sposób: „Polska chce stworzyć najsilniejszą armię w Europie. Dlatego chcemy współpracować z najbardziej zaawansowanym przemysłem obronnym na świecie, czyli amerykańskim. I Polska wierzy, że tylko silny sojusz transatlantycki jest odpowiedzią na widmo imperializmu, kolonializmu i nacjonalizmu – i to każdego imperializmu, nie tylko rosyjskiego”.
Innymi słowy, jest to kwestia samoobrony, a nie wojny.
I o potencjalnych zagrożeniach. 12 sierpnia 2023 r. polski minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak powiedział, że wschodnia granica Polski jest zagrożona, a rząd odpowiednio reaguje. Przemawiając do żołnierzy, którzy wzmacniali ochronę granicy z Białorusią, Mariusz Błaszczak mówił o ciągłej presji ze strony tego kraju: „Obserwujemy ciągłe napięcie na granicy z Polską, próby nielegalnego przekroczenia granicy przez migrantów, ułatwiane przez stronę białoruską. Nie ma też wątpliwości, że białoruski reżim współpracuje z Kremlem, a działania te zostały stworzone w celu destabilizacji naszego kraju”.
Obywatele Polski wyrażają poparcie dla działań mających na celu budowanie zdolności wojskowych. Zostało to zgłoszone przez Armyinform.
Tak więc, według sondażu przeprowadzonego w pierwszej połowie 2022 r., ponad 76 procent osób poparło działania mające na celu ogólne zwiększenie zdolności armii, a w październiku 63 procent obywateli opowiedziało się za zwiększeniem jej liczebności.
Jest to oczywiście wynik agresji Rosji na Ukrainę i wszystkich wynikających z tego konsekwencji dla Polski. Należy się spodziewać, że taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez długi czas i nie dojdzie do zasadniczych zmian, co jest o tyle istotne, że wiele realizowanych obecnie programów zbrojeniowych jest projektowanych na kilka lat do przodu.
Olena Koceruba
Materiał został przygotowany w ramach projektu Stop Lie Fundacji Charytatywnej Partnerstwa Polsko-Ukraińskiego w ramach projektu UE Pilne Wsparcie Społeczeństwa Obywatelskiego, realizowanego przez ISAR Ednannia przy wsparciu finansowym Unii Europejskiej. Jego treść jest wyłączną odpowiedzialnością autora i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Unii Europejskiej.
#ПрямуємоРазом #TeamEurope #MovingForwardTogether #ISAREdnannia #StopLie
Isar Ednannia European Union in Ukraine Благодійний фонд польсько-українського партнерства