Skandaliczny raport Amnesty International. Wiceszef MSZ: prawdopodobne silne wpływy rosyjskie
Raport Amnesty International. Wiceszef MSZ w ostrych słowach skomentował działania organizacji Foto: shutterstock.com/Alexandros Michailidis

Skandaliczny raport Amnesty International. Wiceszef MSZ: prawdopodobne silne wpływy rosyjskie

Raport Amnesty International pokazuje to, że stopień oderwania od rzeczywistości jest dość daleko idący, ale także i stopień zideologizowania i niestety także i wpływy rosyjskie prawdopodobnie są tam bardzo silne – ocenił w poniedziałek wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Informuje o tym Upmp.news powołując się na Polskie Radio.

Amnesty International napisała w czwartkowym raporcie, że wojsko ukraińskie narusza prawo konfliktów zbrojnych rozmieszczając sprzęt i uzbrojenie w szkołach, szpitalach i dzielnicach mieszkalnych, a także przeprowadzając ataki z terenów gęsto zaludnionych. „Wynikające z tego rosyjskie uderzenia w zaludnione obszary zabiły cywilów i zniszczyły cywilną infrastrukturę” – stwierdzono w raporcie.

– Myślę, że najlepszą odpowiedzią na ten raport jest fakt, że ukraińscy działacze Amnesty International podawali się do dymisji, że rezygnowali z pracy w tej organizacji uznając, że jest ona zideologizowana i w nieodpowiedni sposób, niezgodny z prawdą i niezgodny też z zasadami sztuki przygotowuje tego typu raporty – podkreślił Przydacz w poniedziałek w Programie Trzecim Polskiego Radia, pytany o raport.

Przydacz stwierdził, że jest mocno zaskoczonym tym sprawozdaniem. – Widząc co, się dzieje na Ukrainie. Widząc te mordy ze strony wojsk rosyjskich, które obserwowaliśmy w Irpieniu, w Buczy. Widząc atakowane budynki cywilne, sam je na własne oczy widziałem pod Kijowem, bombardowane bloki, bombardowane domy, bombardowane centra handlowe. I, że jedyną rzeczą, jaką jest w stanie Amnesty International z siebie wyprodukować po kilku miesiącach wojny, to jest tego typu raport. To pokazuje, że stopień oderwania od rzeczywistości jest dość daleko idący, ale także i stopień zideologizowania – ocenił wiceminister.

– A myślę – i mówię to z całą odpowiedzialnością – że niestety także i wpływy rosyjskie prawdopodobnie są tam bardzo silne, bo w inny sposób tego się wytłumaczyć nie da – dodał. – Trzeba mieć tego świadomość. Przy każdym następnym raporcie tej organizacji musimy mieć świadomość i pamiętać o tym, bo to niestety rzutuje też na wiarygodność funkcjonowania tej organizacji – zaznaczył Przydacz.

W reakcji na ten dokument prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył, że Amnesty International próbuje „objąć amnestią” kraj będący agresorem i przerzucić odpowiedzialność na ofiarę. – Nie ma i nie może być nawet hipotetycznie żadnego warunku, który usprawiedliwiałby jakikolwiek rosyjski atak na Ukrainę – oznajmił Zełenski.

Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak oświadczył, że Amnesty International bierze udział w rosyjskiej kampanii propagandowej i dezinformacyjnej, zaś szefowa ukraińskiego oddziału AI Oksana Pokalczuk zrezygnowała ze stanowiska, nazywając raport podarunkiem propagandowym dla Rosji.

Organizacja Amnesty International wyraziła w niedzielę ubolewanie z powodu „wzburzenia i złości” wywołanych jej raportem, w którym zarzuciła wojskom ukraińskim narażanie ludności cywilnej.

IAR/PAP/dad