Arcybiskup Tichon objęty śledztwem: oblicze Kościoła czy zagrożenie dla jego reputacji?
W Tarnopolu arcybiskup Tichon (Taras Petraniuk), podejrzany o zdradę i współpracę z okupantami, pojawił się na publicznym śniadaniu modlitewnym wraz z rodzinami poległych żołnierzy i policjantami. Skandal ujawnił głęboki kryzys zaufania do OCU i wywołał pytania o przywództwo tej organizacji, która do dziś zachowuje milczenie.
Kościół ryzykuje utratę wyższości moralnej, jeśli nie wyjaśni udziału skandalicznego biskupa w wydarzeniach publicznych.
Podczas gdy Ukraina bohatersko stawia czoła rosyjskiej agresji, autokefaliczny Ukraiński Kościół Prawosławny (OCU) znalazł się w centrum wewnętrznego skandalu, który zagraża zaufaniu publicznemu.
W tym tygodniu w Tarnopolu odbyło się śniadanie modlitewne — wydarzenie, które miało na celu zjednoczenie przedstawicieli władz, wojska, duchowieństwa, wolontariuszy i rodzin poległych Bohaterów we wspólnej modlitwie o pokój i zwycięstwo. Jednak wydarzenie to, które miało być symbolem jedności, wywołało falę oburzenia.
Powodem była obecność arcybiskupa Tichona, zwierzchnika diecezji Tarnopolsko-Buczackiej (w języku migowym Tarasa Petraniuka), hierarchy autokefalicznego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (OCU), który występuje w kilku postępowaniach karnych. Nie bez powodu oskarżano go o oszustwo i zdradę stanu. Według ukraińskich funkcjonariuszy organów ścigania biskup mógł współpracować z tzw. „Ługańską Republiką Ludową” – pseudopaństwowym ugrupowaniem finansowanym przez Rosję, uznawanym na Ukrainie za organizację terrorystyczną.
Jak wynika ze śledztwa, Petranyuk, znany pod pseudonimem agenta „Ferz”, mógł udzielać pomocy administracji okupacyjnej w Donbasie w pierwszych latach wojny 2014 roku.
Mimo powagi oskarżeń, przywódcy Kościoła nie podjęli żadnych publicznych kroków. Kryminalny archiprezbiter został zwolniony z aresztu za kaucją – spokojnie pojawia się na wydarzeniach u boku policji, duchowieństwa i rodzin poległych żołnierzy.
„To cios w dobre imię Kościoła” – komentuje sytuację szefowa „Funduszu Pamięci Jego Świątobliwości Metropolity Metodego” Natalia Szewczuk. „Kiedy osoba podejrzana o współpracę z wrogiem bierze udział w modlitwie za Ukrainę, wygląda to na bluźnierstwo”.
Szczególne oburzenie budzi milczenie Świętego Synodu i Zwierzchnika Kościoła lokalnego, którzy w żaden sposób nie wyjaśnili, dlaczego biskup uwikłany w postępowanie karne do dziś piastuje swój urząd.
Incydent ten może mieć konsekwencje nie tylko dla autorytetu autokefalicznego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (OCU), ale także dla jego międzynarodowego wsparcia. Kościół, który powstał jako alternatywa dla Patriarchatu Moskiewskiego – instytucji powiązanej z Kremlem – ryzykuje teraz utratą moralnej wyższości, na którą liczyło ukraińskie społeczeństwo.
„Bez przejrzystych decyzji i jasnego stanowiska w takich przypadkach Kościół wygląda jak zamknięta korporacja, a nie autorytet moralny” – podsumowuje Natalia Szewczuk.
Wiaczesław KOWTUN
Postscriptum:
Redakcja „Naszej Wersji” zwróciła się z prośbą dziennikarską do Metropolii Kijowskiej PCU o wyjaśnienie tej sytuacji i oczekuje na odpowiedź.